Pamiętajcie i módlcie się za nas  

            Szlachta miejsca wiecznego spoczynku szukała zazwyczaj na terenie niegdyś do nich należących włości, w kościołach, do których uczęszczali na nabożeństwa, lub też pełnili w nich jakąś doniosłą rolę – byli ich fundatorami lub opiekunami. Groby ich przykrywają kamienne płyty, nierzadko już starte i zniszczone. Jednak dzięki fragmentom inskrypcji, herbom, czy wygrawerowanym na nich wyobrażeniom postaci możemy zagłębić się w historię, którą osoby pod nimi spoczywające tworzyły.

 

            We wsi Łęgowo, leżącej przy drodze z Susza do Kisielic, w wybudowanym na początku XVII wieku kościele, wśród wielu zabytków znajduje się wapienna płyta nagrobna. Pod koniec lat 90-tych XX wieku została ona wmurowana we wschodnią ścianę prezbiterium i zastawiona ołtarzem, co obecnie uniemożliwia jej obejrzenie. Wiadomo, że pierwotnie umiejscowiono ją w podłodze, przed wejściem do zakrystii. Z przedwojennych opracowań wiadomo, iż na płycie znajdują się herby rodów Polentz i Perbandt oraz częściowo zatarty napis informujący nas, że w kościele w Łęgowie pochowano Teofila von Polentz (1683 r.) i jego żonę Dorotę z domu Perbantin.

            Łęgowo w rękach rodziny von Polentz znajdowało się od 13 listopada 1532 r. Wówczas to protestancki biskup sambijski Georg von Polentz otrzymał od księcia pruskiego Albrechta Hohenzollerna w dziedziczne lenno wraz z tytułem starosty okręg urzędu Szymbark, do którego wieś Łęgowo się zaliczała. Georg von Polentz zmarł 28 kwietnia 1550 r. przekazując starostwo i posiadane ziemie synowi Teofilowi.

Po śmierci Teofila scheda przypadła czwórce jego synów, którzy dokonali podziału dóbr. Łęgowo trafiło w ręce Aleksandra, który rozpoczął tu w latach 1600-1604 budowę kościoła parafialnego. Nowa renesansowa świątynia stanęła na miejscu zniszczonej, ale istniejącej tu już od 1320 r. świątyni gotyckiej.

To w ufundowanym przez ojca przybytku pochowany został Teofil von Polentz (syn Aleksandra) wraz ze swą małżonką. O nim samym poza tym, że był właścicielem Łęgowa wiadomo raczej niewiele. Za młodu pobierał nauki w Toruniu, jego wpis znajdujemy w księdze uczniów tamtejszego Gimnazjum Akademickiego, być może przez pewien czas pełnił urząd starosty szymbarskiego. Od 7 października 1644 r. na mocy umowy spisanej przez Polentzów, każdy z ich rodziny osiadłej na terenie starostwa miał przywilej pełnienia na zmianę – co dwa lata – tego urzędu. Jednakże od 1654 r. rozpoczęli oni stopniową wyprzedaż dóbr i praw do sprawowania jurysdykcji nad osiadłą w starostwie ludnością, tak, że w 1699 r. w całości trafiły one w ręce szczególnie przez nich nielubianej (i nie tylko przez nich!) rodziny von Finkenstein.

Interesujące jest pierwotne umiejscowienie płyty Polentzów – w posadzce, przed drzwiami prowadzącymi do zakrystii. W tych czasach przywiązywano dużą wagę do miejsca swego spoczynku. Płyta nagrobna stanowiąca część posadzki świątyni, poddana na deptanie jej przez wiernych, była dowodem pokory i pobożności zmarłego, określanego często na nich jako „grzesznego wędrowca”. Jednak umieszczenie jej w prezbiterium, blisko tabernakulum sprawiało, że zmarły był teoretycznie bliżej sacrum, a zarazem chodzić mogła po nim jedynie osoba duchowna. Ułożenie grobu przed drzwiami zakrystii mogło być asekuracją zmarłego, któremu zależało na modlitwie za duszę. Kapłan za każdym razem idąc odprawiać mszę, przechodził nad nim. Umieszczenie płyty w tym miejscu mogło być po prostu apelem do niego – prośbą o modlitwę.

Płytę nagrobną Teofila i Doroty von Polentz można porównać do płyty nagrobnej z kościoła św. Antoniego w Suszu, która przykrywała grób Mertena (1607) i Barbary Dzierżyńskich – obecnie obok wielu innych znajduje się w kaplicy przykościelnej. Obie płyty podzielone są na dwie części. Po stronie lewej znajduje się inskrypcja poświęcona pamięci mężczyzny, a po prawej pamięci jego żony. Obie też nie posiadają ozdób, ani symboli, jedynie herby rodowe. Idąc tym tropem oraz sugerując się niewielką odległością oddzielającą te dwie miejscowości (12 km) możemy przyjąć, że płyta Dzierżyńskich mogła służyć jako wzór dla rzemieślnika wykonującego płytę dla zmarłego w 1683 r. Teofila v. Polentz.

Każdy kto chce przekonać się jak wyglądają tego typu zabytki powinien odwiedzić choćby kościół Przemienienia Pańskiego („czerwony”) w Iławie, gdzie znajdują się w bocznym wejściu do świątyni dwie płyty (patrz mój artykuł w „NKI” 14.07.2004.). Jedna niestety prawie całkowicie zatarta – pochodząca najpewniej z XV wieku, druga nieco młodsza (XVIII w.) należąca do burmistrza Iławy Jakuba Mucka i jego żony Zuzanny. Znacznie więcej znajduje się ich w Lubawie – w kościołach św. Anny i św. Jana Chrzciciela.

 

Piotr Podlewski i Seweryn Szczepański

 

Fot. 1: Herb rodziny von Polentz

Fot. 2: Płyta grobowa Mertena i Barbary Dzierżyńskich w kościele Św. Antoniego w Suszu